niedziela, 27 stycznia 2013

Dżem z chili



Dzwoni telefon: wpadniemy na momencik, jesteśmy w okolicy.
Niespodziewani goście to radość i panika w jednym. Choćby wpadli tylko na chwilę głupio tak o tzw. „suchym pysku”. No właśnie, oczywiście z racji diety, w domu nie ma nic słodkiego, żeby nie kusiło. Co robić. Chwila zastanowienia i wybór pada na dżem z chili, który zawsze mam w zapasie i krakersy ze sklepu blisko domu. Nieoczekiwany smak słodkiego, a jednocześnie pikantnego dżemu w połączeniu z chrupiącymi rozmarynowymi krakersami zaskoczył nie tylko moich gości. Przy kieliszku czerwonego wina i miedzy jednym a drugim chrupnięciem z ust miłych przybyszy słychać było: bomba, hit sezonu, skąd go wzięłaś? 
 

Składniki:

około 1,5 kg czerwonych papryczek chili (przed pozbawieniem szypułek i nasion)

1 puszka ciętych pomidorków (400 gram)

1 kartonik pulpy pomidorowej (500 gram)

½ szklanki cukru trzcinowego

2-3 łyżki octu  winnego

1-2 łyżki octu balsamicznego
sól do smaku

Chili umyć, usunąć nasionka i szypułki, pokroić w cieniutkie paseczki, a potem w drobną kostkę.*
Razem z resztą składników przełożyć do rondla i smażyć na małym ogniu, aż odparuje mniej więcej połowa płynu. Spróbować i doprawić solą do smaku. Tak jak każdy dżem, w czasie odparowywania, trzeba go mieszać. Kiedy konsystencja dżemu jest już taka jaką lubicie przekładać do wyparzonych słoiczków** i pasteryzować.



Uwaga: Nie można dokładnie określić czasu przygotowywania dżemu, gdyż jest to uzależnione od zawartości wody w papryczkach i ilości soku pomidorowego w puszce. Dżem jest gotowy, gdy przypomina swoją konsystencją koncentrat pomidorowy.

*Proponuję do przygotowywania chili użyć rękawiczek jednorazowych. Jeśli kapsaicynę (substancja zawarta w papryczkach chili) używa się do produkcji gazu pieprzowego i gazów łzawiących to sami rozumiecie co was czeka, gdy przypadkiem dotkniecie oka, lub innej części ciałą.


**Polecam użycie małych słoiczków, dżem jest naprawdę ostry.


Dżem powstał przypadkowo, a inspirowany był ostrym dodatkiem do mięs pieczonych Jamiego Olivera. Ja podawałam go kilkakrotnie jako dodatek do serów, wędlin, krakersów, grzanek także do meksykańskich kukurydzianych chipsów.



czwartek, 24 stycznia 2013

Konfitura pomarańczowa

Zima, śnieg, a ja na nowej diecie.
Raz w tygodniu mam dyspensę i mogę zjeść coś słodkiego.
Marzył mi się kawałek świeżej pachnącej bułeczki z konfiturą.
Wyciągnąć gotowy słoik to takie proste.
Tęsknie do lata i przetwarzania, więc zrobię nowy
– może spalę trochę kalorii.
Sklepowe półki uginają się od cytrusów,
to one pójdą na pierwszy ogień.



Składniki
5 dużych pomarańczy i skórka otarta z 2 pomarańcz
skórka i sok z 2 cytryn
1 szklanka cukru trzcinowego
mały kieliszek Quantro
3-4 kapsułki świeżego kardamonu

Pomarańcze i cytryny dokładnie umyć w gorącej wodzie. Z 2 pomarańcz i cytryn otrzeć skórkę. Pomarańcze wyfiletować. Zajęcie nudne, ale konieczne, gdyż
w konfiturze nie mogą znaleźć się białe części dające gorycz. Zachować sok, który powstanie w czasie filetowania. Kardamon utrzeć w moździerzu pozbawiając go twardych łusek.
Wyfiletowane owoce, sok i skórki z pomarańcz i cytryn wymieszać z cukrem
i kardamonem.
Odstawić na 25 minut. Przełożyć do garnka, przykryć, zagotować i gotować 10-15 minut. Zmniejszyć ogień, zdjąć pokrywkę i dodać likier. Gotować,
a właściwie smażyć ok. 30 minut, aż do uzyskania ulubionej konsystencji konfitury. Przekładać do wyparzonych słoiczków i pasteryzować. 



PASTERYZACJA
 

Trudny temat, ale istotny jeśli chcesz swoje przetwory przechowywać dłużej. Chyba, że zamierzacie zjeść je w przeciągu tygodnia. Prababcie do pasteryzacji używały silnej służącej, kotła z wrzącą wodą
i wyparzonego grubego drutu. Ja korzystam z przepisu z bloga Bea w kuchni. Jest mniej skomplikowany, a co najważniejsze nie wymaga silnej służącej i grubego drutu. Słoiki zamykam na spirytus tak jak moja babcia. Na wieczko słoika nalewam kilka kropli spirytusu, podpalam zapałką i szybko zakręcam słoik. Zasysa się idealnie, trzeba tylko uważać bo nakrętka szybko się nagrzewa. Ja używam ściereczki do naczyń i rękawicy kuchennej. Teraz można pasteryzować słoiki.

Sposób I tzw. na mokro

Do garnka, którego dno wykłada się papierem lub ściereczką, wstawiamy słoiki i nalewamy, do ¾ wysokości, wody. Zagotowujemy i gotujemy zwykle 10-15 minut.

Sposób II tzw. na sucho

Wstaw do piekarnika nagrzanego do 120°C na około 20 minut. Pozostawiamy
w piekarniku do wystygnięcia.